Typuje: Kubas
Portugalia, Primeira Liga
Santa Clara – FC Porto 2
– kurs ok. 1.52. bukmacherzy: STS – 1.52, Totalbet – 1.55, Etoto – 1.48
– godzina rozpoczęcia meczu: 20:30
Anglia, Puchar Anglii
Portsmouth – Arsenal (handicap 1:0) 2
– kurs ok. 2.10. bukmacherzy: STS – 2.10, Totalbet – 2.05, Etoto – 2.10
– godzina rozpoczęcia meczu: 20:45
Łączny kurs tego kuponu u niektórych bukmacherów:
STS: 1.52 x 2.10 = 3.19
Totalbet: 1.55 x 2.05 = 3.18
Etoto: 1.48 x 2.10 = 3.11
Analiza typowanych meczów
Santa Clara – FC Porto
W poniedziałek nie dzieje się zbyt wiele na piłkarskich arenach, ale można wyłuskać kilka ciekawych zdarzeń – w tym np. spotkanie w portugalskiej Primeira Liga. Do Santa Clary przyjedzie FC Porto. Porto podrażnione po odpadnięciu z Ligi Europy i cały czas goniące Benficę w tabeli krajowych rozgrywek. Porto, które wygrało 5 ligowych spotkań z rzędu. W moim odczuciu goście będą faworytem tego meczu. Rywale co prawda notują dobrą serię, jednak wygrali głównie z rywalami z dołu tabeli: Tondela (15.), Belenenses (13.), Ferreira (16.). Pokonali również Famalicao, które jest w katastrofalnej dyspozycji i tylko dzięki rewelacyjnej pierwszej części sezonu znajduje się na szóstej lokacie.
Porto pokonuje w Portugalii niemal wszystkich – włącznie z Benficą – ostatnia porażka to mecz z Bragą, a więc rywalem o wiele bardziej wymagającym niż Santa Clara. W bezpośrednich spotkaniach także Porto zdecydowanie przeważa nad rywalem. Warto też zauważyć, że drużyna FC Porto na wyjazdach wygrała 4 ligowe mecze z rzędu, natomiast Santa Clara wcale nie uczyniła ze swojego obiektu twierdzy i gra w kratkę. W sumie to 4 wygrane, 2 remisy i 5 porażek. Myślę, że Porto pokaże pazur, którego zabrakło im w czwartkowym meczu LE i wygra to spotkanie.
Portsmouth – Arsenal
Kolejny pojedynek zespołu, który po czwartkowych meczach Ligi Europy jest wyraźnie podrażniony. Arsenal w fatalnym stylu odpadł po porażce u siebie z Olympiakosem. Gdy The Gunners grali w Grecji obstawiłem ich na wygranym kuponie. W ostatni czwartek zrezygnowałem z typowania Arsenalu, bo czułem w kościach, że może stać się dla tej drużyny coś niedobrego. Tym razem uważam, że podopieczni Mikela Artety wygrają dość pewnie i mam nadzieję, że po raz kolejny będę miał rację. Skąd te wnioski? Po pierwsze Arsenal jest chodzącą definicją „grania falami”. Po dobrym meczu przychodzi słabszy, po niezłej połowie coś się zacina – i odwrotnie. Kompromitacja z Grekami każe wierzyć w ponowne wspięcie się na wyżyny. Poza tym – i tym razem to nie jest już żaden frazes – to ostatnia szansa by uratować ten sezon. Arteta to bystry facet i doskonale o tym wie. Dlatego nie odpuści za żadne skarby rywalizacji z Portsmouth.
W tym meczu szanse może dostać kilku młodych graczy, którzy ostatnio grają lepiej niż etatowe gwiazdy Kanonierów. Trener będzie też wymagał pełnego zaangażowania w defensywie, bo to właśnie ta formacja zawaliła już kilka ważnych momentów w sezonie. Z przodu Arsenal to wciąż absolutna czołówka w Anglii i o strzelenie bramek trzecioligowej ekipie nie trzeba się martwić.
Trzeba też zauważyć, że dotarcie Portsmouth do tej fazy Pucharu Anglii nie oznacza, że to wyjątkowo mocna ekipa – po prostu nie trafili do tej pory na zbyt wymagających rywali. Harrogate, Altrincham, Fleetwood, Barnsley. Dwie pierwsze ekipy znajdują się poza zawodowym futbolem, Fleetwood to kolejna ekipa z trzeciej ligi, a ostatni pucharowy rywal może zaraz do niej spaść (23. miejsce w Championship). Patrząc na wszystkie przesłanki wygrana minimum dwoma golami dla Arsenalu to wynik więcej niż prawdopodobny.